15 kwietnia 2012

Rozdział 5


Jechałam, jechałam, jechałam…
Gdzie?
Nie wiem, gdzie mnie niosło, byle najdalej o tych dwóch wampirów…
Gdzie?
Mój cel?
No?
Phoenix…
Po co?
Aby wrócić…
Powtórzę, po co?
Aby ponownie stać się człowiekiem…
Na siłę?
Nie…
To, po co chcesz tam wracać? - zapytał po raz kolejny głos w mojej głowie.
Nie wiem konkretnie, dlaczego akurat Phoenix, czuje, że coś się wydarzy, coś dobrego…
Akurat w TYM mieście? Przecież nie jest one dla ciebie szczęśliwe…
Może i nie, ale są tez dobre wspomnienia…
No nie wiem…
A co ty w ogóle wiesz, co?
Ja?
Tak ty…
Tyle, co ty, jestem częścią ciebie…
Cisza.
Czy ja zwariowałam, aby rozmawiać ze sama sobą. Ale w pewnym sensie moja podświadomość miała rację, po co wracam do miejsca tak znienawidzonego? Chociaż nie do końca się z nią zgodzę.
W moim życiu bywały i te chwile szczęścia, można by powiedzieć, że pod koniec swojego ludzkiego żywota tryskałam szczęściem. Wszystko przychodziło mi w końcu łatwo i prosto, bez jakichkolwiek trudności. Miałam wszystko, począwszy od pieniędzy, kosztownego domu, służby, ochroniarzy po miłość. Miłości innej od wszystkich wcześniejszych moich miłości.
Pamiętam dzień, w którym spotkałam Kristiana, grałyśmy koncert właśnie w Phoenix, ludzi było bardzo dużo. Było to tourne po Stanach z innym zespołem - The Runways.
Po koncercie, gdy wychodziłyśmy z garderoby, napadli nas fani tamtego zespołu. Napadli to duże słowo, obrażali nas, nie obyło się oczywiście bez szarpaniny i tłuczonego szkła. Właśnie jedne z nich przecięło mi nogę, to było straszne. Resztę pamiętam jak przez mgłę: syrena policyjna, karetka, ostry dyżur i szwy.
To właśnie wtedy po raz pierwszy go ujrzałam, w białym fartuchu, przystojna twarz i te jego oczy…
Doktor Solano - jak się wtedy przedstawił, opatrzył moja nogę i założył 35 szwów. W między czasie wyszłam z szoku, a lekarz rozmawiał ze mną. Musiałam zostać pełną dobę w szpitalu, ponieważ Kristian chciał się upewnić czy nie będzie powikłań. Podczas mojego pobytu, można powiedzieć, że nie opuszczał mojego boku, był taki miły i uprzejmy. Wychodząc ze szpitala dałam mu swój prywatny numer.
Nie czekałam długo na odzew z jego strony, zadzwonił już następnego dnia, umówiliśmy się na kolację. Było wspaniale, Kristian nie tylko był przystojnym i wykształconym mężczyzną, ale przede wszystkim starał się mnie zrozumieć. W Phoenix zabawiłyśmy ponad dwa tygodnie, chociaż cały czas byłyśmy w tourne, wtedy tak bardzo mi na tym nie zależało.
Jednak przyszedł czas pożegnań, nie mogłam przedłużyć swojego pobytu w Phoenix, chociaż bardzo chciałam. Z tego, co pamiętam byłam strasznie przybita, Kristian stał się dla mnie kimś naprawdę ważnym, rozumieliśmy się bez słów. Był to mój ostatni wieczór i pragnęłam, aby Kristian zapamiętał go na zawsze.
- Wiedziałem, że prędzej czy później tak się stanie Viv - powiedział.
- Nawet nie wiesz, jak mi przykro z tego powodu.
- Wydaje mi się, że rozumiem cię doskonale - położył swoją dłoń na mojej.
- Chciałbym abyśmy nie stracili kontaktu Kris, jesteś dla mnie naprawdę ważny. Nie chciałabym, aby to się w ten sposób skończyło - odrzekłam.
- Ja również, za bardzo zależy mi na tobie, abym mógł pozwolić ci odejść. Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką do tej pory spotkałem. Piękna, uczciwa i taka kochana.
To powiedziawszy, przyłożył dłoń do mojego policzka.
Mimo lat nadal pamiętam ten błysk w oku i uczucie, jakim już w tamtej chwili mnie darzył. Powrócił ból, tak silny, że musiałam zatrzymać samochód na poboczu.
         Ból po stracie kogoś, kogo się kochało, jest ogromny. Tak wielki, że czujesz jakbyś się rozpadał. Nie możesz oddychać, brakuje ci sił. Staczasz się w otchłań, otchłań rozpaczy. Nie możesz pogodzić się z jej odejściem.
          Zadajesz pytanie: dlaczego? Dlaczego właśnie on? Dlaczego to spotkało właśnie mnie? Dlaczego nadal go kocham? Nikt Ci nie pomoże. Nikt nie odpowie…
         A jeśli to właśnie ty doprowadzisz do śmierci ukochanej osoby, jak możesz się czuć? Pragniesz śmierci. A jeśli to już niemożliwe? Cierpisz do końca świata i o jeden dzień dłużej.

„Chodź, przytul, przebacz… Albo teraz i już.  Albo niebo cię zsyła.
Albo wszystko skończone wybacz…- nigdy” - Viviene

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz