Kiedyś to były czasy - pomyślała.
Włączyła radio, do jej uszu zaczęły napływać kojące dźwięki
fortepianu. Tak bardzo brakowało jej właśnie muzyki, ukochanego klawiszowego
instrumentu czy skrzypiec. Dlatego również postanowiła wrócić do świata żywych,
chciała na pozór stać się człowiekiem.
Dojechawszy do leśnego parkingu, zostawiła auto i zabrała aktówkę
pełną pieniędzy Diany, a następnie ruszyła pędem przez las. Wiedziała, że
wampirzyca będzie wściekła, ale nie obchodziło ja to zbyt wiele.
- Nareszcie jesteś łazęgo! Gdzie się szlajasz?! Co?! - wydarła się
Diana. - Wiesz ile czekamy na ciebie?!
- Uważaj, do kogo tak się zwracasz! - warknęła złotooka.
- Ooo… królewna się znalazła, proszę wybaczyć Wasza Wysokość…
- Hipokrytka… - mruknęła na stronie dziewczyna.
- Co?! - oburzyła się Diana.
- To! - powiedziała Viviene, rzucając w jej stronę pieniądze.
- No to chyba jedyna rzecz, która zrobiłaś dzisiaj dobrze - wycedziła
partnerka Toma.
- Ha ha ha… bardzo śmieszne - odpowiedziała.
- Jesteś żałosna…
Wampirzyca prychnęła i odwróciła się, aby odejść jedynak Diana
zareagowała.
- A ty gdzie się wybierasz? Nie dość, że się spóźniasz i działasz mi
na nerwy, to jeszcze fochy sobie stroisz!
- Nie jestem waszą marionetką, nie będę robiła tego, co mi karzecie, a
tym bardziej, co karzesz robić mi TY! - Ryknęła dziewczyna.
- Proszę, proszę… - w ciemności zabrzmiał męski baryton. - Viviene
wpada w gniew… - zacmokał. - Nie ładnie, nie ładnie - powiedział Tom.
- Słyszałeś, co ona przed chwila powiedziała? - odezwała się Diana.
- Słyszałem.
- I?
- I też mi się to nie podoba - odrzekł.
- Nie podoba ci się? – zapytała z sarkazmem w głosie. -
Zapewne to, co mam wam do przekazania nie spodoba wam się również. Przejdę więc
od razu do sedna sprawy. Odchodzę!
Na polanie zapadła cisza, a następnie oba wampiry wybuchły donośnym
śmiechem.
- To było bardzo zabawne Viviene - wtrącił chłopak.
- JA nie żartuje! - odrzekła.
- Nie? – zapytała Diana, gdy już się uspokoiła.
- Nie. To będzie moja druga dobra rzecz, którą zrobię dzisiaj -
odpyskowała ciemnowłosa.
- Nie możesz tego zrobić! - powiedział podniesionym głosem Tom.
- Dlaczego? – zapytała z udawanym entuzjazmem dziewczyna.
- Jesteś nam potrzebna…
- JA? Ciekawe do czego?
- Aby pomóc nam posiąść władze nad światem - odpowiedziała Diana, jakby to było oczywiste.
- Co? To, dlatego mnie szkoliłeś tak? - Viviene tym razem zwróciła się
do Toma.
- Tak, pomożesz tego dokonać. Ja to wiem Kicia, uda się.
- Jesteś chory - powiedziała wampirzyca. - Jak mogłeś wykorzystać mnie
w taki sposób, myślałam, że się rozumiemy!?
- Przecież się rozumiemy - wtrącił wampir.
- Nie Tom, nie rozumiemy się i nigdy nie porozumiemy. Nie będę zabijać
dla przyjemności, nie potrzebna mi władza nad światem.
- Jesteś kretynką Viviene - syknęła Diana. - Wiedziałam od
początku, że to idiotyczny pomysł - mówiąc to zwróciła się do swojego partnera.
- Ale ty się tak nią zachwycałeś: Viviene to, Viviene tamto, zobaczysz
zdobędziemy władzę Volturi, dzięki niej będziemy niepokonani - i co ci to
dało? Nic.
- Zamknij się w końcu! - Krzyknął do Diany, następnie zwrócił się do wegetarianki. - Kochana przemyśl to sobie, przecież było ci z nami dobrze. Błagam
zostań!
- Podjęłam już decyzję i nie zmienię zdania. Po za tym jesteś w
błędzie twierdząc, że było mi z wami dobrze. Mówiąc szczerze było okropnie,
nikt z was nie potrafił mnie zrozumieć. Dla was liczył się tylko mój dar i
żądza władzy - stwierdziła złotooka. - Gdybym wiedziała wcześniej, to już dawno
by mnie tu nie było.
- W takim razie nie mam innego wyjścia, musimy pozbawić cię życia.
Przykro mi Viviene, ale gdyby Aro dowiedział się o moich planach w jakikolwiek
sposób, wydałby na mnie wyrok, a na to nie mogę pozwolić.
- Co?! – Zdziwiła się złotooka jeszcze bardziej.
- Masz jakiś problem, po co nam wampirzyca, która wie za dużo. Jesteś
tylko problemem - wyjaśniła Diana.
- Chcesz coś powiedzieć jeszcze przed śmiercią? - zapytał Tom. – A
może zmieniłaś zdanie?
- Tak, żegnajcie - odpowiedziała i uśmiechnęła się blado.
Nagle stało się kilka rzeczy na raz: Tom ruszył w kierunku Viviene, ta
zrobiła unik. Jednak Diana była przygotowana na jej krok, zaskoczyła ją od
tyłu, dziewczyna ponownie odskoczyła. W tym samym czasie Tom wbił swoje zęby w
jej kark, Eleonor warknęła i zrzuciła go z siebie. Zignorowała ból. Następnie
zrobiła to, czego żaden z wampirów się nie spodziewał, unieruchomiła ich. Diana
i Tom zastygli w bezruchu.
- Wiesz, co teraz mogę zrobić - zwróciła się do Diany z uśmiechem na
twarzy.
Kobieta poruszała tylko oczami, w których wampirzyca dostrzegła strach.
- Wystarczy, że wyciągnę zapalniczkę i będzie po was - odrzekła
dumnie. - Nie radzę mnie atakować w przyszłości, bo taryfy ulgowej tym razem
nie dostaniecie!
Po czym podeszła do Toma i patrząc w jego krwistoczerwone oczy
ponownie skorzystała ze swojego daru.
Pozwoliłeś odejść Viviene, aby mogła ułożyć sobie życie po swojemu.
Nie będziesz jej szukał, zapomnisz o jej istnieniu - pomyślała.
Oczy mężczyzny pojaśniały, jednak jego wzrok był nie obecny. Złotooka
ten sam proces powtórzyła na Dianie, po czym odwróciła się w przeciwnym
kierunku i udała się do auta.
Wiedziała, że postąpiła dobrze, gdyby ich pozbawiła życia miałaby
potworne wyrzuty sumienia, mimo iż pozbyłaby się takich wesz jak Thomas i Diana.
Miała nadzieję, że dar wytrzymana tyle długo, aby zdążyła uciec. Ostatni leśny
zakręt i znalazła się na parkingu, wsiadła do samochodu i ruszyła w kierunku
rodzinnego miasta.
„Wolnym bowiem
jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny.”
- Arthur Schopenhauer
- Arthur Schopenhauer
To też fajne
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że opowiadanie się podoba :)
Usuń