15 kwietnia 2012

Rozdział 4




Już tak dawno nie czuła się, jak człowiek. Nie poddawała się typowym ludzkim czynnością. Prowadząc ekskluzywne auto powracały wyblakłe wspomnienia z jej życia. Eleganckie bankiety, wernisaże, wywiady i koncerty. Prace nad singlami, kręcenie teledysków, nauka chorografii, tłumy fanów, paparazzi. Wampirzyca zaśmiała się pod nosem.
Kiedyś to były czasy - pomyślała.
Włączyła radio, do jej uszu zaczęły napływać kojące dźwięki fortepianu. Tak bardzo brakowało jej właśnie muzyki, ukochanego klawiszowego instrumentu czy skrzypiec. Dlatego również postanowiła wrócić do świata żywych, chciała na pozór stać się człowiekiem.
Dojechawszy do leśnego parkingu, zostawiła auto i zabrała aktówkę pełną pieniędzy Diany, a następnie ruszyła pędem przez las. Wiedziała, że wampirzyca będzie wściekła, ale nie obchodziło ja to zbyt wiele.
- Nareszcie jesteś łazęgo! Gdzie się szlajasz?! Co?! - wydarła się Diana. - Wiesz ile czekamy na ciebie?!
- Uważaj, do kogo tak się zwracasz! - warknęła złotooka.
- Ooo… królewna się znalazła, proszę wybaczyć Wasza Wysokość
- Hipokrytka… - mruknęła na stronie dziewczyna.
- Co?! - oburzyła się Diana.
- To! - powiedziała Viviene, rzucając w jej stronę pieniądze.
- No to chyba jedyna rzecz, która zrobiłaś dzisiaj dobrze - wycedziła partnerka Toma.
- Ha ha ha… bardzo śmieszne - odpowiedziała.
- Jesteś żałosna…
Wampirzyca prychnęła i odwróciła się, aby odejść jedynak Diana zareagowała.
- A ty gdzie się wybierasz? Nie dość, że się spóźniasz i działasz mi na nerwy, to jeszcze fochy sobie stroisz!
- Nie jestem waszą marionetką, nie będę robiła tego, co mi karzecie, a tym bardziej, co karzesz robić mi TY! - Ryknęła dziewczyna.
- Proszę, proszę… - w ciemności zabrzmiał męski baryton. - Viviene wpada w gniew… - zacmokał. - Nie ładnie, nie ładnie - powiedział Tom.
- Słyszałeś, co ona przed chwila powiedziała? - odezwała się Diana.
- Słyszałem.
- I?
- I też mi się to nie podoba - odrzekł.
- Nie podoba ci się? – zapytała z sarkazmem w głosie. - Zapewne to, co mam wam do przekazania nie spodoba wam się również. Przejdę więc od razu do sedna sprawy. Odchodzę!
Na polanie zapadła cisza, a następnie oba wampiry wybuchły donośnym śmiechem.
- To było bardzo zabawne Viviene - wtrącił chłopak.
- JA nie żartuje! - odrzekła.
- Nie? – zapytała Diana, gdy już się uspokoiła.
- Nie. To będzie moja druga dobra rzecz, którą zrobię dzisiaj - odpyskowała ciemnowłosa.
- Nie możesz tego zrobić! - powiedział podniesionym głosem Tom.
- Dlaczego? – zapytała z udawanym entuzjazmem dziewczyna.
- Jesteś nam potrzebna…
- JA? Ciekawe do czego?
- Aby pomóc nam posiąść władze nad światem - odpowiedziała Diana, jakby to było oczywiste.
- Co? To, dlatego mnie szkoliłeś tak? - Viviene tym razem zwróciła się do Toma.
- Tak, pomożesz tego dokonać. Ja to wiem Kicia, uda się.
- Jesteś chory - powiedziała wampirzyca. - Jak mogłeś wykorzystać mnie w taki sposób, myślałam, że się rozumiemy!?
- Przecież się rozumiemy - wtrącił wampir.
- Nie Tom, nie rozumiemy się i nigdy nie porozumiemy. Nie będę zabijać dla przyjemności, nie potrzebna mi władza nad światem.
- Jesteś kretynką Viviene - syknęła Diana. - Wiedziałam od początku, że to idiotyczny pomysł - mówiąc to zwróciła się do swojego partnera. - Ale ty się tak nią zachwycałeś: Viviene to, Viviene tamto, zobaczysz zdobędziemy władzę Volturi, dzięki niej będziemy niepokonani - i co ci to dało? Nic.
- Zamknij się w końcu! - Krzyknął do Diany, następnie zwrócił się do wegetarianki. - Kochana przemyśl to sobie, przecież było ci z nami dobrze. Błagam zostań!
- Podjęłam już decyzję i nie zmienię zdania. Po za tym jesteś w błędzie twierdząc, że było mi z wami dobrze. Mówiąc szczerze było okropnie, nikt z was nie potrafił mnie zrozumieć. Dla was liczył się tylko mój dar i żądza władzy - stwierdziła złotooka. - Gdybym wiedziała wcześniej, to już dawno by mnie tu nie było.
- W takim razie nie mam innego wyjścia, musimy pozbawić cię życia. Przykro mi Viviene, ale gdyby Aro dowiedział się o moich planach w jakikolwiek sposób, wydałby na mnie wyrok, a na to nie mogę pozwolić.
- Co?! – Zdziwiła się złotooka jeszcze bardziej.
- Masz jakiś problem, po co nam wampirzyca, która wie za dużo. Jesteś tylko problemem - wyjaśniła Diana.
- Chcesz coś powiedzieć jeszcze przed śmiercią? - zapytał Tom. – A może zmieniłaś zdanie?
- Tak, żegnajcie - odpowiedziała i uśmiechnęła się blado.
Nagle stało się kilka rzeczy na raz: Tom ruszył w kierunku Viviene, ta zrobiła unik. Jednak Diana była przygotowana na jej krok, zaskoczyła ją od tyłu, dziewczyna ponownie odskoczyła. W tym samym czasie Tom wbił swoje zęby w jej kark, Eleonor warknęła i zrzuciła go z siebie. Zignorowała ból. Następnie zrobiła to, czego żaden z wampirów się nie spodziewał, unieruchomiła ich. Diana i Tom zastygli w bezruchu.
- Wiesz, co teraz mogę zrobić - zwróciła się do Diany z uśmiechem na twarzy.
Kobieta poruszała tylko oczami, w których wampirzyca dostrzegła strach.
- Wystarczy, że wyciągnę zapalniczkę i będzie po was - odrzekła dumnie. - Nie radzę mnie atakować w przyszłości, bo taryfy ulgowej tym razem nie dostaniecie!
Po czym podeszła do Toma i patrząc w jego krwistoczerwone oczy ponownie skorzystała ze swojego daru.
Pozwoliłeś odejść Viviene, aby mogła ułożyć sobie życie po swojemu. Nie będziesz jej szukał, zapomnisz o jej istnieniu - pomyślała.
Oczy mężczyzny pojaśniały, jednak jego wzrok był nie obecny. Złotooka ten sam proces powtórzyła na Dianie, po czym odwróciła się w przeciwnym kierunku i udała się do auta.
Wiedziała, że postąpiła dobrze, gdyby ich pozbawiła życia miałaby potworne wyrzuty sumienia, mimo iż pozbyłaby się takich wesz jak Thomas i Diana. Miała nadzieję, że dar wytrzymana tyle długo, aby zdążyła uciec. Ostatni leśny zakręt i znalazła się na parkingu, wsiadła do samochodu i ruszyła w kierunku rodzinnego miasta.  


„Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny.”
- Arthur Schopenhauer

2 komentarze: